Dwa lata temu na jednym z pchlich targów zagarnęła mi ją sprzed nosa mała dziewczynka. Oj w moim środeczku się zagotowało. Pamiętam dokładnie samą lalkę : miała oryginalną kieckę i zaczes.
No cóż...
W tym roku na giełdzie ta sama dziewczynka pozbywała się swoich zabawek (jej tata zajmuje się charakterystycznym rękodziełem i jeździ na różne imprezy) - wśród nich leżała mama Meridy niestety w pogorszonej kondycji:(
Włosy w stanie kołtun, ślady zębów na nodze i przede wszystkim pożarte dłonie:(
Lalkę wyczesałam, dłonie zastępcze lekko podbarwiłam (inny odcień) i wymieniłam.
W mamie Meridy zawsze widziałam wyzwoloną mamuśkę i właśnie taką chciałam mieć:))
Ale czaderska! Świetna stylizacja!
OdpowiedzUsuńMama Meridy też jak widzę jest entuzjastką skuterów ;)Spódnica bajeczna. Nie zostało ci czasem tego materiału ?
OdpowiedzUsuńZACHWYCAJĄCA!!!
OdpowiedzUsuńNie widuję tej lalki zbyt często na blogach. Spódnica i cała stylizacja super!
OdpowiedzUsuńPrzecudną ma buźkę! W życiu nie wpadłabym na to, że to mama Meridy :D
OdpowiedzUsuńNie dość, że wyzwolona, to jeszcze wielbicielka motoryzacji! Bardzo mi się spodobała w tej stylizacji a materiał spódnicy jest naprawdę rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńPo prostu jest świetna!
OdpowiedzUsuńCo sie odwlecze... to sie kupi później...grunt, że jest u Ciebie
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś mi umknęła, ale już więcej nie trafiłam na nią :(
OdpowiedzUsuńTobie jednak gratuluję w zdobyciu :D
Cudna cała sesja <3
Widać, była Ci przeznaczona...
OdpowiedzUsuńŚwietnie ją odnowiłaś i ubrałaś. Spódnica genialna!
Widać,że jest wyzwoloną mamuśką i jak gustownie ubrana :-)
OdpowiedzUsuńŚliczna :)