Chyba moje lumpeksowe szczęście się skończyło.:( Bryndza total , nawet w sąsiedniej parafii.
Na szczęście w poczekalni czeka trochę plastiku. Tylko czasu mi trochę brak no i jestem po prostu padnięta. Czuję totalne zmęczenie i potrzebę dłuższego urlopu a to dopiero za miesiąc:(
Ostatnia lalka pochodząca z lumpu trafiła do mnie w poprzednim tygodniu.
Jest to postać z lubianej przez moją córę bajki "Klinika dla pluszaków". Bohaterką jest dziewczynka o imieniu Dosia, która leczy uszkodzone zabawki.
Zabawka, która wpadła w moje łapki posiada licencję Disney i pochodzi z firmy Jyst Play Toys.
Twórcy dość wiernie odwzorowali postać, szczególnie duuuużą głowę. Niestety nie dodaje to uroku lalce i sprawia (a przynajmniej dla mnie) dziwne wrażenie.
Może gdyby szyja była dłuższa, ale niestety....lalka cierpi na zanik karku.
Na stale ma wmontowane obuwie i wymalowane getry.
Włoski - kucyki wychodzą z pomalowanych włosów.
Ubranko jest uszyte w całości i zapinane na rzep. Niestety popruło się na szwach:(
Pomimo dużej głowy Dosia stoi w miarę stabilnie.
Miało być o głowach...
Zawiodły mnie lumpeksy, ale ucieszył mnie chiński sklep z mydłem i powidłem.
Odkryłam tam kloniki lalek Licca. Podobne do mojego poprzedniego klona.
Mają swoje braki, to fakt, ale bardzo je lubię:)
Braki to oszczędność we włosach, którą obiecałam sobie naprawić w urlopie (zabawię się w przeszczepianie włosów).
No i ciałko, konkretnie to....
Zapas ciałek od kloników monsterkowych się wyczerpał, pozostały inne - też klonikowe.
Sporo się nabiedziłam z zamocowaniem głów, bo to ciało a właściwie jego szyja ma bardzo ograniczone możliwości. Jak tylko znajdę te monsterkowe to zaraz wymienię - są po prostu delikatniejsze.
Dosię zabrałam wczoraj ze sobą nad morze.
Reszta dzisiaj w domu.