Dzisiaj ze smuteczkiem stwierdziłam, że znowu jest ciemno kiedy idę do pracy i ciemno kiedy wracam do domu. Buuuuu po prostu.
Lalkowo jest całkiem nieźle, choć po przytachaniu dzisiejszej ogromniastej lali -( a ostatnio przyrzekłam żadnego wielkoluda) - mój mąż pytał czy stawiać jeszcze jedną dobudówkę:)))
Dzisiejsze zdjęcia zrobiłam jakiś czas temu kiedy jeszcze było jasno;)
Lalek choć niewielkiego wzrostu - tylko 7 cali, jest imponujący jeśli chodzi o zgrabne ciałko i jego artykulację.
Z twarzy przypomina mi trochę Jeta Lee i tak go pieszczotliwie nazywam:)
Kupiłam go wraz z butami i ubrankiem, które nie wiem czy w oryginale jest jego. Po przeglądnięciu zdjęć innych figurek najprawdopodobniej ma je w schedzie po kimś innym z serii tychże figurek.
Jet posiada na plecach sygnaturę i datownik:)
Pochodzi z lat 70' prawdopodobnie z serii drugowojennej figurek Lion Rock i jest to chyba japoński żołnierz.
Lion rock było oddziałem produkcyjnym firmy Mego Corporation działającej w latach 1954 - 1983.
O figurkach mego można sobie poczytać na przykład tutaj:
http://mikeysdolls.blogspot.com/p/mego-dolls-everything-else.html
Mój nabytek wygląda sobie tak.
A teraz czas na zdjęcia rozbierane.....
Oczywiście koteł musi asystować...
Kiedyś jak było widno...