Dopiero dzisiaj tutaj zaglądam. Ostatnio mam wrażenie, że jestem ciągle w robocie - nie w pracy tylko w robocie. Moja praca staje się dla mnie robotą, kiedy odczuwam silne zmęczenie. Dobrze, że teraz mam trochę wolnego, ale moją radość zabiły panoszące się w domu choróbska.:(
Powoli obrabiam lalki z poczekalni - ledwo wyszoruję jedną i ani się nie obejrzę już czeka następna.
Lalka z poczekalni to Tiny Tears pochodząca od Palitoy angielska panienka.
Tutaj troszkę można poczytać:http://www.museumofchildhood.org.uk/collections/dolls/tiny-tears/
Stronka , która zawiera więcej wiadomości i kolejne wcielenia lalki złośliwie nie chce mi się otworzyć dzisiaj.(postaram się później uaktualnić)
Mój egzemplarz najprawdopodobniej pochodzi z lat 70/80 i co mnie bardzo cieszy działa.:)
Laleczka pije, brzuszek robi się twardy - jego ucisk sprawia, że laleczka roni łezki. Powieki też nie opadają nagle tylko stopniowo - w zależności od tego jak pochylamy lalkę:) Wprawdzie jedno oczko trochę opada, ale i tak działa.
Znaleziona została w takim stanie.
Brudnym i popisanym (czeka ją jeszcze benzacne).
W najgorszym stanie były włosy - pocięte, wyrwane i o konsystencji siana:(
Budowa ciałka miała naśladować ułożenia ciałka niemowlaka.
Niestety ma troszkę obgryzione paznokcie.
Posiadała butki - niestety jeden z pomalowaną markerem podeszwą.
A ubrana wygląda sobie tak.
bardzo fajny mały skarb
OdpowiedzUsuńJaka ona słodka ! :) :)
OdpowiedzUsuńSłodziak! :)
OdpowiedzUsuńWhat a great tranformation! She's very sweet!
OdpowiedzUsuńOjej, nigdy bym nie pomyślała, że była w tak zapuszczonym stanie :)
OdpowiedzUsuńa tu proszę dzidziuś jak nowy :)
Świetna robota ;D
Pozdrawiam
Szkoda tylko, że włosy tak zmasakrowane:(
Usuńurocza!
OdpowiedzUsuńDzięki
Usuńajjj w jakim opłakanym stanie była....dobrze, że trafiła do Ciebie, jest taka urocza :)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo:)
UsuńGdy byłam mała, dostałam podobną laleczkę od Babci i wtedy, choć mi się podobała, byłam bardzo zawiedziona, że ma takie krótkie włoski do czesania....
OdpowiedzUsuńTeraz uważam, że jest prześliczna! I bardzo dobrze, że trafiła do Ciebie, bo odzyskała dawny blask! Pozdrowionka!
Fajna ta mała płaksa. Umyta i ubrana wygląda słodko. Szkoda bucików , bo bardzo ładne, ale jak równo pomalujesz podeszwy to nikt nie zgadnie, że wyglądały inaczej.
OdpowiedzUsuńTrzeba pomalować. Zmycie markera nie wychodzi.
UsuńUroczy maluszek. :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńHa uwielbiam Tiny! Dorobiłam sie trzech ;) ;) ;) one na środku łebka mają takie dłuższe pasmo włosów- co prawda się go nie naczesze, ale zawsze kokardę jest na czym zawiązać.
OdpowiedzUsuńBuciki są śliczne! Moje niestety trafiłam gołe i bose ;) A mechanizm płaczu/sikania i plucia jest śmieszny - moje panienki też działają, choć zastanawiam się nad przerobieniem lalki tak, żeby tylko płakała. ten patent z nózkami był na swój czas nowością- natomiast panie w SH uważały, że lalki sa zepsute bo im kończyny "opadają".
Bo tak opadają śmiesznie :)
UsuńMoja niestety ma obciachane włosy:(
Bardzo się cieszę, że na nią trafiłam.:)
Oj, takie stare "funkcyjne" lalki to sama radość! Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń