sobota, 14 września 2013

Piszczek - schildkrot

Po epizodzie z figurkami, wracamy do tematu lalek:)
Miała być zupełnie inna lalka - z giełdowego pudełka, ale w wyniku awarii z żelazkiem i ubrankiem będzie inna z kolejnego pudełka.

Szczęście nie opuszcza mamy, która...

W drodze do sądu (jestem opiekunem prawnym) mijam moją ulubioną miejscówkę, akurat był środek tygodnia i przeceny - nie miałam na nic nadziei . Jednak weszłam i spotkała mnie miła niespodzianka.
Pani kiedy zobaczyła moją postać w progu oznajmiła, że ma coś dla mnie, ale nie zdążyła umyć - tak się przejęła  tym brudem, popędziła do łazienki (pomimo moich protestów) a wychodząc z niej z oznajmiła z ulgą, że brud schodzi.
Strasznie miło mi się zrobiło, chyba pani czekoladę zaniosę - zawsze mogła sprzedać.  Zna naszą pasję, zawsze chwilę pogadamy i proszę...:)

Lalka była niesamowicie brudna, ale od razu  pomyślałam, że to żółwik. Bardzo lubię te lalki,  są bardzo dobrze wykonane i pomimo swojego wieku praktycznie nie do zdarcia:) Solidna niemiecka robota.

Słowo niesamowicie brudna nie oddaje całości. Nie zrobiłam zdjęcia, tylko od razu zabraliśmy się za mycie. Wyobraźcie sobie to ciałko (oprócz włosów) całe w nalocie pleśni - wydające cudowny zapach piwnicy.
Nie chciałam zamoczyć lalki i zepsuć działającej piszczałki, więc zostało solidne szorowanie.
Niestety zapaszku nie udało się całkowicie zabić, ale mam nadzieję, że z czasem zaniknie.

Piszczkiem ją nazwała , zachwycona lalką, najmłodsza latorośl.

Głowa i kończyny gumowe a tułów wykonany z twardego plastiku - w internecie znalazłam taką samą datowaną na lata 60'


Buzia odbarwiona, ale zachowała rumieńce.


Piszczek nadal działa:)





Lalka była golutka, ale zachowała swój oryginalny smoczek - zupełnie inny niż dzisiejsze lalkowe:)



Zaczepiony był na sznurku i pewnie dlatego się nie zgubił:)

Trzeba było pokombinować z ubrankiem.
Może w różu, żeby do kota pasowało:)



Nawet czapeczka pasuje...choć nie różowa.

Smoczek do pocycania.



Fartuszek też się znalazł i nionio podkradzione innej lalce.










W drodze do tego samego sądu w autobusie zasłabł pewien pan - mus to mus trzeba było pomóc i wysiąść na innym przystanku a po drodze SH i lalki, których nikt nie chciał (chyba też sierociniec założymy) Zaczynam ufać przysłowiu, że dobry uczynek się zwraca.
Kolejne lalki będą musiały czekać na swoją kolej:)

A to zdjęcie znalazłam dzisiaj i co ja poradzę, że uwielbiam Spocka z nowego Star Treka :)


Oj jak ja bym jakąś chciała...




16 komentarzy:

  1. To się nazywa szczęście. Czy to laleczki Marin Chiclana ? Marzy mi się żółwik celuloidowy z lat 60tych z białymi włosami, był na alledrogo, ale cena mnie przerosła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to Marin Chiclana. Też taki celuloid mi się marzy:)

      Usuń
  2. Piękne lalki ! Powzdychać tylko mogę -
    u "mojego" pana takich nie ma :/

    OdpowiedzUsuń
  3. O jakie piękne "Hiszpany" godne pozazdroszczenia!
    A żłówik śliczny- jak z resztą wszystkie żółwiki ;)
    Mój sierociniec zaczyna z półki wyłazić ;) na domiar złego "gdzieś" wcisnęłam ładowarkę od aparatu i na blogu posucha do czasu odnalezienia
    BTW piszczałkę bardzo delikatnie można spróbować wyjąc- w większości są zamontowane na wcisk, podważ pilnikiem do paznokci- jak będzie chciała wyjść można wyjąc i lalkę spokojnie wymoczyć -ja większości moich sierot przed myciem wydłubywałam piszczałki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha po ostatnim dłubaniu udziabał się plastik i miałam obawy co do wyjmowania tej a siedzi konkretnie:)

      Usuń
  4. trafi się Wam teraz druga z miękkim brzuszkiem i obrotowym skalpem =)
    na pozbycie się zapachu polecam sonax - zapach marchewkowy, który ulatnia się i zabiera ze sobą woń strycho-piwnicy =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się - teraz cieszę się z parki:)
      Sonax - muszę poszukać:)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jeszcze jeden czeka w kolejce:)

      Usuń
    2. super :) jestem bardzo ciekawa kolejnej ślicznoty :)

      Usuń
  6. No Wy to macie niebywałe szczęście :) tylko pozazdrościć..tytułowy Piszczek cudny, a i zawartość miski zapowiada się ciekawie :) czekam na kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, trochę się naznosiło i zaczynam nie wyrabiać (ale to w pozytywnym znaczeniu:))

      Usuń