Gina to laleczka prosto z pudełka.
Znalazła ją mama w sklepie z mydłem i powidłem i od razu zakochała się w jej mangowych oczkach i sympatycznej buźce. Producent nazwał ją Gina.
Laleczka wyrób chiński posiada pewne braki, ale i mile zaskakuje.
Ubrana jako kuchareczka, gdyż do niej dołączono garnuszki i sztućce, które podebrała moja siostra.
Sam ciuszek jak na wyrób chiński jest całkiem nieźle i starannie wykonany.
Fartuszek szyty osobno a bluzeczka połączona ze spódniczka. Butki pasujące jak od barbiowatych.
Ciało chudziutkie - szczególnie nóżki przypominające patyczki. Co ciekawe nóżki zginają się na dwa, więc laleczka nie jest całkowitą sztywniarą. W uszkach dziurki na kolczyki.
Mierzy sobie 23cm.
Włoski mogły być lepszej jakości, choć i tak są lepsze niż u podróbek bratzillaz.
Przywitała się z mangowymi maluchami.
Całkiem wdzięcznie pozuje.
A to z serii różności z SH - oto gra w kości gdzie zamiast kostkami rzuca się miniaturowymi świnkami.
W zestawie notatnik na punkty i charakterystyka rzutów , czyli pozycji upadku świnek i przyznawanych za nie punktów.
Świnki są wykonane z gumy i maleńkie - wielkości kostek do gry, maja fajniutkie ryjki.
Co tez się w tych SH czasem nie znajdzie:)
Słodka. Ma uroczą buźkę. :P
OdpowiedzUsuńJakie fajne te świnki. :P
Dzięki:)
UsuńWidziałam taką pannicę w sklepie, bardzo mi się podobała :).
OdpowiedzUsuńNiestety mój wąż w kieszeni został przekupiony przez Ruch Wyzwolenia Lalek ( tych po przejściach) - następnym razem zostawie go w domu z lalkami ;). Prosiaczkowie drobni śliczni są !!!
U nas ruch wyzwolenia też działa:), ale czasem przymyka oczy i uwalnia lalkę z pudła:)
UsuńGina słodka i bardzo dziewczęca- pamiętasz gdzie ją kupowałaś? Przypomina mi bohaterki starych anime :)
OdpowiedzUsuńAle to świnki wydają mi się przewspaniałe, gdybyś kiedykolwiek się ich pozbywała, daj znać :)
U nas jest taki sobie mały sklepik- nie typowy chińczyk, czy wszystko za 5zł - po prostu pani posiada w nim zabawki, ciuchy, biżuterię itp. : ot takie mydło i powidło. Lalka była przeceniona - chyba nikomu nie wpadła w oko:)aż do teraz. Nasza to kuchareczka a widziałam drugą w wersji i z dodatkami "fryzjerka":)
UsuńHm, a jeżeli byłabyś przypadkiem blisko, to mogłabyś sprawdzić czy są jeszcze?
UsuńJasne nie ma sprawy:)
UsuńO, to super. Bardzo dziękuję i życzę udanych łowów lalkowych.
UsuńTeż ją miałam na oku, ale chciałam bez tych dodatków. Świnki fantastyczne.
OdpowiedzUsuńNiestety bez dodatków nie mieli:(
UsuńMangowe laleczki są wyjątkowo urocze a bohaterka dzisiejszego postu piękna. Bardzo miła buźka :) ...pierwszy raz w życiu widzę grę gdzie rzuca się świnkami :)
OdpowiedzUsuńZgadza się mangowe buziaki są fajne:)
UsuńWidziałam podobną, jeśli nie taką samą w pobliskiej (zdychającej, niestety) hurtowni zabawek. Urocza mordka, ale musiałam się jednak wstrzymać z kupnem...
OdpowiedzUsuńAle i tak najbardziej podobają mi się te świnki :D Może to taki żarcik w związku z tym, że kiedyś grało się w kości świńskimi małymi kosteczkami?
Może taki żarcik:0
UsuńRzucanie świnkami? ;)
OdpowiedzUsuńAno taka niewinna rozrywka:)
Usuń