piątek, 11 października 2013

Biggi i atak zombie

Zaperzyłam...
W ostatni poście chwaliłam się, że dobrze mi idzie, dwa posty w dwa dni itp. no i trafił mnie szlag...
Trafił i to tak konkretnie w pracy.
Robiłam to co u mnie w pracy robi człowiek robi zwykle, w którym momencie odwróciłam głowę już nie pamiętam w którą stronę i pach...
Trafiło mnie, zgięło do ziemi. Nie mogłam się wyprostować, ruszyć lewą ręką, głową -  tylko nogami powłóczyłam. Mój kierownik kazał mi się położyć na płasko i wywalił mnie do domu z przykazaniem odwiedzenia lekarza.
O lekarzach to inna historia.
Koniec końców dostałam przykaz leżeć płasko, łykać prochy (po ich zażyciu widać było truchtające zielone smoki w kuchni) - dużo prochów.
Masaże, naciągania i akupunktura czyli wyglądanie jak jeż. Tak jak ten z Wikipedii .

Wczoraj wstałam i kazałam się zawieść do SH.
Jeszcze nie jest super, niestety mój lekarz jest na urlopie i muszę na niego poczekać, aby poprosić o skierowanie na rtg. itp.

Leżenie płasko wyklucza pisanie toteż teraz muszę ponadrabiać, od razu uprzedzam o przydługim poście i spamach zdjęciowych:)

Wczoraj wyciągnęłam bidulkę VEB Biggi Waltershausen.
Stan katastrofa, ale nie posiadałam jeszcze Biggi. Dotrwała do przecen i nikt się na nią nie połasił, kto wie jaki byłby jej los.

Upstrzona była białą farbą, na szczęście nie wodoodporną.

 
 
Jedno oko zwichrowane. Udało mi się je w miarę nastawić - choć nie do końca.



Widać, że dużo przeszła. Korpus nieźle podrapany a wierzchnia warstwa na winylu całkiem zmatowiała.

 (Lalki Biggi można pooglądać na rosyjskim dollplanet - jest ich tam na prawdę sporo.)

Po zabiegach wygląda ciut lepiej.













A to zombie z tytułu.
Armia lalek Monster High zainspirowałą innych producentów do wyprodukowania swojej serii umarlaków a Chińczyków do stworzenia mniej lub bardziej udanych podróbek.
Najmłodsza latorośl w naszym domu upatrzyła sobie prezent na urodziny:


Proszę bardzo oto seria od Jakks Pacific - Zombie Girls.( pierwszy raz ją zobaczyłam u nas na grajdołku)
W jej skład wchodzą cztery panny, każda posiada inne akcesoria i inny kolor ciała.
Lalka ma przystępną cenę i jest całkiem zgrabnie zrobiona. Ma bardzo sympatyczną buzię, gęste włosy. Nazywa się Mary Mourning. Za przyjaciela ma takiego śmiesznego misia.


Za stojak służy nagrobek.


Szalenie mi się podoba - zażyczyłam jej sobie w prezencie.

Ciałko ma dość wychudzone - patyczakowate nieco. Trochę podobne do MH, ale artykulacja jest dość sztywna i stawy biodrowe też inaczej są ułożone - trochę utrudnione siadanie. Na pupie wyrysowane majtasy.



 







A na dokładkę dziwy z SH.
Oto mała stara maszyna do szycia stworzona dla dziewczynek. Brak jej szpulki na nici i szwankuje ścieg prosty, ale poza tym sprawna. Produkcji chyba rosyjskiej.
Zdjęcia prosto z zakupu.



Świetnie pasuje do naszej wcześniej zakupionejstarej mini kuchenki dla dzieci (elektryczna i nadal działa).














12 komentarzy:

  1. Współczuję. Ale jak widać już jest lepiej. Bigi doprowadziłaś do świetnego stanu.Ja z niej zrezygnowałam, bo się bałam, że nie dam rady. Co do zniszczonego plastikowego ciałka, to podkradnij mężowi preparat do czyszczenia plastików w samochodzie, podobno działa cuda. Zalecano marki Plack.
    Nagrobek jako stojak mnie ubawił, będzie jak znalazł na Halloween. A maszynę też mam, niestety bardziej zniszczoną i niesprawną, też radziecką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bigi wygląda wspaniale !!!
    Monsterka bardzo mi się podoba - jeszcze takiej nie widziałam :/
    Bardzo współczuję - jak widać kręcenie głową może być niebezpieczne ...:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję problemów z kręgosłupem... Mnie raz coś podobnego złapało przy,,, wstawaniu hm - z toalety i to też w pracy...
    Biedną Biggi musiał męczyć jakiś wyjątkowo wrdny bachor. Nie cierpię bezmyślnego psucia zabawek.Ty ją odnowiłaś REWELACYJNIE! Monsterka całkiem sympatyczna, fajną jej sprawiłaś toaletkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj :((
    szybkiego powrotu "do pionu" ;)
    Podoba mi się ta kolorowa dziewczynka, bo choć ma nagrobek, to mi wcale trupka nie przypomina :)
    Zazdroszczę tej kuchenki i maszyny! Mój tatko ucieszyłby się z takich zabawek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare zabawki maja duszę:) Mary jest nadzwyczaj żywotna:)

      Usuń
  5. Oj... zdrówka dużo życzę...Choć pomimo niedyspozycji z odnową Biggi poradziłaś sobie pierwszorzędnie ;) Tak jak radzi Szara Sowa Plack do samochodowych plastików powinien pomóc na porysowane ciałko. Panna 'nieboszczka' bardzo sympatyczna.. jakoś nie ma w sobie absolutnie nic z umarlaka ;) Natomiast maszyna i kuchenka... rewelacja! Ja chyba mam jakiegoś bzika na punkcie starych zabawek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mary jest przesłodka. Ma dużo sympatyczniejszą buzię niż niejedna Monsterka. :) Poza tym ten miś. Jest boski. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna ta pseudo monsterka, ma takie ładne gnilne kolory :)

    OdpowiedzUsuń