środa, 23 października 2013

Żłobek

Limit nieszczęść na ten miesiąc uważam za wyczerpany: najpierw kręgosłup a teraz zepsuta pralka i powódź w domu po wstawieniu nowej i urwany kran przy okazji - klątwa jaka czy co? Naprawdę nikomu nie polecam.
No i znowu sesja na dworze uciekła.
Trudno ponownie zdjęcia w domu...

Najpierw trochę retrospekcji...nie miałam lalek w dzieciństwie - co ostatnio wypomniałam rodzicielce, na co ona odparła, że dzięki temu mam teraz wybujałą wyobraźnię i kreatywny pomyślunek.

Tak wyglądały moje pierwsze zabawki (misia potem skonsumował pies).


Mój pierwszy bobasek, pamiętam, że był żółty i potem w zabawach z bratem grał rolę czarnego charakteru (zupełnie nie wiem czemu).


Później był duży bobas z zielonym wypchanym korpusem a swoje pierwsze barbiopodobne lalki dostałam kiedy byłam już starym koniem...

Dlatego pewnie teraz nadrabiam sobie , bo mogę a co mi tam...

Przyznam bez bicia lubię bobasy szczególnie jeśli maja fałdki i są tzw. anatomiczne, lub gdy po prostu coś wpadnie mi w oko. Szczególnie zwracam uwagę na wykonanie kończyn - fetysz jakiś czy co...? Pilnuję się i nie kupuję jak leci, gdyż jest ich całe zatrzęsienie. Niektóre zwykłe takie bobasowate baby - born a inne ...takie np. hiszpańskie, albo newborn - bajka po prostu (przynajmniej dla mnie).

W naszych zbiorkach znajdują się porcelanowe dzidzie ( już tu pokazane) i lalki Anne Gedes , oraz  żłobek...

Początek żłobka to bobasek dziewczynka stylizowany na newborn - zwany pieszczotliwie żabą (bo tak mi jakoś płaza przypomina). Odstąpiła go najmłodsza moja latorośl.

(Jak ktoś nie lubi golizny niech nie ogląda.)


Żaba nie posiada żadnych sygnatur.




To cherubinek od Zapf Creation okresowo robiący za aniołka - dostaje skrzydełka na plecki...



Kibicka sygnowana J. Berna ( z tego co wyczytałam to ich specjalnością są lalki etniczne)




A to jedyny siusiak już na blogu przedstawiany.


A to masówka z hipermarketu.


Maluch od  hiszpańskiej Paola Reina (bardzo podobają mi się ich duże lalki :są wykonane z wielką starannością zarówno lalki jak i dodatki do nich).
Mój maluch musi nosić czapkę - ma niepotrzebnie wstawione włoski (poobcinane zresztą przez poprzedniego właściciela) na swoich ulanych z plastiku.



A to maluch od Famosa. Zwykły bobas, ale z ciekawych mechanizmem - przy ruszaniu głową wodzi za swoją właścicielka oczyma tzn. tęczówki zmieniają swoje położenie.




Poruszanie lewą ręką wywołuje różne ustawienia głowy.
Lalki od Famosa są genialne : ładnie i starannie zrobione nawet takie zwykłe bobaski.


A to maluch od francuskiej firmy Corolle. Ich lalki tez wykonane są bardzo starannie i z dużą dbałością o szczegóły.


 



A na koniec małe stado moich ulubionych pełzaków, które niecierpliwie zaczęły już wyłazić ze swojego kojca.


To stadko miniaturek od hiszpańskiej marki Berenguer.



Bliźniaki




                                                               Morsik

                                                    
                                                          Mały foch (te oczka i jęzorek)







Chyba muszę ograniczyć zakupy bo żłobek za bardzo się rozrasta a dom to nie za bardzo:(

17 komentarzy:

  1. Oj ale rośnie żłobek ,każdy z osobna bobasek słodziutki.Kochane są ich nagie ciałka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem pokaźny żłobek. Te maleńkie są fajne.

    OdpowiedzUsuń
  3. o też mam sentyment do bobasków...po córci w "spadku" dostałam famosę i mini baby borna, ale tak coś mnie ciągnie do tych mini od berenguer, są takie urocze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo niby podobne, ale każdy inny. Bo to takie pocieszki:)

      Usuń
  4. Ja też nie miałam lalek tak od razu, mama kupowała mi przede wszystkim pluszaki. Dopiero kiedy miałam jakieś 4-5 lat zaczęły pojawiać się lalki. Bobaska też miałam, takiego ze szmacianym korpusem i gumową resztą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O a ja pluszaków nie pamiętam wcale, ale myśmy mieli prawdziwe zwierzaki - krówki, cielaczki, konie, psy :) Do przytulania jak znalazł:)

      Usuń
  5. Miałam takiego samego misia !!!
    Bobasy jakoś mi chwilowo w ręce nie wpadły ( chyba na szczęście :) ) .
    Kupiłam kiedyś taką lalkę naturalnej wielkości średniemu synowi , jak urodził się najmłodszy . Można było kupować dla niej ciuszki w SH , chodziła z nim do przedszkola i wszyscy chłopcy w grupie chcieli się nią bawić :) Niestety oddaliśmy ją koleżance... :( . Najbardziej podoba mi się Ciemnoskóry Chłopczyk ale reszta też jest ładniutka :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bo bobasy potrafią się mnożyć:) A te misie to musiały być mocno popularne:)

      Usuń
  6. Żłobek faktycznie imponujący :) W dzieciństwie miałam tylko 2 bobasy, jden radzieckiej produkcji, drugi z dalekiego zachodu, ładny gumowo-szmaciany w kwiecistej sukience w tonacji fioletu.. niestety oba zaginęły bez wieści.. Nawiasem pisząc takiego plastikowego miśka też miałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój pierwszy bobas nie był za piękny:( O misie to sporo osób pamięta:)

      Usuń
  7. Takiego misia to ja też pamiętam. :D
    Bardzo fajna gromadka. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sympatyczna kolekcja bobasków, przemiłe z nich tłuścioszki. :) Gdyby mój domek lub chociaż pokój cciał się choć troszkę "rozrosnąć", byłabym przeszczęśliwa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie muszę przyznać, że moje dzieci również w bardzo podobny sposób się bawią lalkami. Odkąd jeszcze mają nową lalkę https://modino.pl/lalki-i-akcesoria-evi to już w ogóle najchętniej by nie wychodziły z pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń