Proszę państwa oto Pyza...
Lalka tak nazwana jest naszą drugą lalką pochodzącą od Schildkrote - na karku sygnowana żółwiem.
Jakoś tak mamy szczęście do lalek z różnymi minami.
Pyza wymagała trochę pracy, zwłaszcza dotyczyło to korpusu, który jest szmaciany. No i jak to bywa, był on niesamowicie poplamiony.
Dodatkowo w kilku miejscach pozszywany fastrygą na szwach, które się rozeszły. Pierwszy plan zakładał zdjęcie korpusu i wypranie go, ale tu narodził się problem, gdyż wszystkie gumowe części są przyszyte do materiału. No cóż wyjęłyśmy środek i zamoczyłyśmy w chemii korpus bardzo ostrożnie, aby nie zamoczyć gumowych części( nie wiem jak by zadziałał odplamiacz na gumie, wolałyśmy nie ryzykować). Po kilkugodzinnym moczeniu i szorowaniu ręcznym najgorsze było za nami.
Samo wypełnienie stanowiła gąbka. Lalka mocno pachniała stęchlizną. Wyjęłyśmy gąbkę.
W środku była piszcząca piszczałka.
Lalka dostała nowe mięciutkie wypełnienie.
Części gumowe i włosy zostały wyczyszczone. Lalka nabrała nowego blasku. Szkoda tylko, że guma z czasem straciła swój właściwy odcień, który został tylko miejscami np. na kolanku.
Znalazłam jej podobiznę w necie, która datuje lalkę na lata 60/70.
A dlaczego pyza zobaczcie sami...
Ma fantastyczną pyzę z dołeczkiem na podbródku i pucołowate policzki.
I lekko zadarty nochalek.
Spać mi się chce , przytulę się do podusi...
A może duży miś będzie lepszy...
Już zamykają mi się oczka...
Może coś mi się przyśni...
Pyza głowę ma osadzoną na czymś w rodzaju "śruby" - pozwala to na obracanie nią w różne strony.
Wygląda na obrażoną, jakby za chwilę miała wybuchnąć płaczem ;)
OdpowiedzUsuńNadąsana, tego słowa mi brakowało przy opisie:)
UsuńŚliczna ta Pyza, a minka przypomina mi kogoś, zgadnij kogo?
OdpowiedzUsuńUrocza. Wygląda jakby była trochę nadąsana. :)
OdpowiedzUsuńO jejku! Co za minka :)) Ona wcale nie jest nadąsana, tylko zsikała się w pieluchę (widać na pierwszej fotce) i jest jej zimno i mokro :))
OdpowiedzUsuń