Witamy po długiej przerwie.
Mamy nadzieję, że o nas nie zapomnieliście. Czas nadrobić chociaż trochę zaległości blogowych.
Niestety czerwiec i lipiec nie był dla nas łaskawy i rozszalały się choroby w naszym domostwie. Tylko tata się wybronił a nasza trójka poległa kolejno w walce z wirusami.
A ostatni czas poświęcony był na sprzątaniu i przygotowaniu do wyjazdu pod namioty.
W związku z tym strefa lalek musiała zostać odłożona.
Lalki przybywały z różnych źródeł, ale wszystkie zostały gdzieś tam wygrzebane z różnych rupieciarni.
Chciałabym je przedstawić super odstawione, ale gorączka pokrzyżowała nasze plany więc lalki przedstawiają stan po przyniesieniu.
Już nie mogłam czekać, żeby blog nie zginął w marnym zapomnieniu .
Przywędrowały więc do nas dwie Stefki.
Te lubię najbardziej, te buziaki mają w sobie jakiś taki urok.
A to wygrzebany simbowy wózek dla dwojga dzieciątek.
A to nowsza wersja (jej starsza siostra bardziej mi się podoba)
Ta druga laleczka to Steffi? Byłam przekonana, że to jakaś Barbie. Nigdy nie widziałam jeszcze tego nowszego typu Stefki. To chyba jakieś nieznane ogniwo ewolucji u laleczek od Simby :)
OdpowiedzUsuńSię też zdziwiłam , bo myślałam, że to jakiś klon a na plecach Simba i słonik i jedyne co mi do głowy przychodzi to Stefka.
OdpowiedzUsuńMoże to jakaś rzeczywiście ewolucja, albo nieznane ogniwo:)