Pierwsze wystawały butki z żyrafką co sugeruje kolejnego
Jednak butki z numerem 50 wydają się ciut za duże a stopy są schematyczne, chociaż skarpetki są uszyte na te właśnie stopy.
Włoski trochę rzadkie, ale bez ubytków.
Podobną lalkę widziałam od ARI z DDR. Tak więc sama nie wiem.
Laleczka była tylko lekko zabrudzona i ubrana w śliczną flanelową pidżamkę.
Zdjęcia niestety w domu.
Ma śliczny dziubek w ciup
Ładnie uformowane łapki
Przy tym schematyczne stopy
Butki z numerkiem i żyrafką
Pidżamka flanelowa z konikami na biegunach, słoneczkami, piłeczkami i motylkami
Najlepszy przyjaciel prosiaczek, czas szykować się do snu...
Już się wyspałam...
Jaka fajna!!!
OdpowiedzUsuńI jaką ma słodką piżamkę!
Słodki pyszczek. Ma super piżamkę i buciki.
OdpowiedzUsuńhej
OdpowiedzUsuńale z niej słodziak ....szczególnie kiedy śpi
pozdrawiam ;-)))
Dzięki
UsuńPozwolisz, że skupię się na Prosiaczku? Jest przecudowny!!! Szyty własnoręcznie, czy kupiony?
OdpowiedzUsuńNiestety, a może stety:) kupiony. Własność mamy, która jest fanką Kubusia. To zabawka z serii wzorowanej na postaciach - rysunkach z książki, gdzie Puchatek nie nosił czerwonej koszulki:). Mama ma chyba jeszcze kłapoucha a co do reszty to nie pamiętam, ale jak chcesz to zapytam i poproszę o kliknięcie fotek:)
UsuńA to nawet lepiej- nikła szansa, że znajdę i przyniosę do domu :) Bardzo lubię oryginalne projekty postaci- zresztą uwielbiam prace tego rysownika, polecam przyjrzenie się. Prosiak bossski, pozdrawiam mamę :)
UsuńA może się trafi. Mama dziękuje za pozdrowienia i mówi, ze jak widzi wydania puchatkowe z oryginalnymi rysunkami to też bierze - zdarzają się u nas w sh i obiecuje zdjęcie tych oryginalnych maskotek
UsuńUrocza panienka. :)
OdpowiedzUsuńNiezła sztuka ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie sonni -zobacz czy ma jakis numer we włosach. ari są mocno sygnowane na plecach i glowie
OdpowiedzUsuńO dzięki za info o Ari.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to jednak Sonni, właśnie ma numer we włosach, tylko te stopy mnie zastanawiają: takie inne niż u Sonni jakie widziałam, no ale człowiek przecież nie widział wszystkiego:)