sobota, 25 października 2014

Olaboga

Nareszcie w domu...
Po służbowym wyjeździe powróciłam do domu. 
Zapakowałam torbę lalek z zamiarem pstrykania zdjęć na spacerach i ewentualnym umieszczeniu ich wieczorami w internecie.
Niestety....

Po pierwsze: zimno i kostniejące ręce skutecznie odbierały przyjemność i chęć do pstrykania:(
Po drugie brak internetu a nawet zasięgu sieci komórkowej:( Zasięg do gadania miałam jak wyszłam na balkon i przy trzecim śmietniku po prawej stronie od recepcji...

Żeby nie było, że gderam to widoki były piękne....


Grzybów mnóstwo zwłaszcza takich....


Uczciwie przyznam, że i jadalnych było pod dostatkiem i ludzie wiaderkami podgrzybki nosili:)

Moi podopieczni byli bardzo zadowoleni z wczasów, ja pomimo zmęczenia także, choć lalkowych zdjęć nie porobiłam zbytnio.

Zapakowałam niepublikowane jeszcze panny....






Przy zdjęciu na pomoście prawie straciłam lalki.
Polazł za mną kot rasy dachowiec pospolity. Kot ośrodkowy łaszący się do turystów, którzy mu jedzonko rzucali. Łasił się zwierzak i domagał uwagi. Lalki uznał za podarowane zabawki i pacnął je łapą...
Wrzasnęłam pod adresem kota niepochlebnym epitetem, obraził się i poszedł...






W końcu zmęczona i zasmarkana jestem w domu....
Sprawdziłam stan mojej panny kupionej jakieś dwa tygodnie temu...


Jest to lalka Brigitte Leman.
Lalkę jej autorstwa miała umieszczoną na lalkowej liście życzeń.
O samej autorce i jej lalkach można przeczytać na blogu Zatrzymać Czas.
Czytając o tych lalkach natknęłam się na informację od autorki, która przestrzega przed kupowaniem ich podrobionych egzemplarzy. Są one bardzo podobne do pierwowzoru i nawet oznaczone sygnaturą:(

Bardzo podobają mi się jej lalki ze współpracy z Schildkrot. Ten maluch pochodzi jeszcze z czasów Max Zapf.
Mój nabytek kosztował całe 5 złotych i jest pokrzywdzony przez los.


Policzek zdobi ogromny siniak. Regularnie smarowany przez tydzień benzacne, potem zostawiony na tydzień z powodu wyjazdu- tylko zbladł.Może gdyby było trochę więcej słońca...


W każdy razie będę dalej stosować kurację....



Lalka posiada miękki  tułów z materiału a reszta części wykonana jest chyba z winylu. Włosy - peruka , przyklejone są do głowy. Wstawione oczka okolone są rzęskami.








Sprawia pocieszne wrażenie:)

Po powrocie do domu najpierw zahaczyłam o SH (mąż nazwał to uzależnieniem) i tam czekały miłe niespodzianki na mnie:)

A teraz lecę odwiedzać znajome blogi:)



15 komentarzy:

  1. Wszystkie lalunie śliczne. Zdjęcia nad jeziorem fajne, szkoda, ze nie zrobiłaś kota. Mam nadzieję, że siniak w końcu zniknie, bo teraz bidulka robi żałosne wrażenie maltretowanego dziecka. Grzybów zazdroszczę, wybieraliśmy się dzisiaj , a tu mróz. Pelargonie mimo przykrycia folią zmarzły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kota zrobiłam, ale się poruszył i rozmazał:(
      Na lalkę patrzę poza siniak i widzę słodziutką buzię i malucha do tulenia:) Aczkolwiek mam nadzieję, że plama zniknie - widać potrzebuje więcej czasu niż miękka guma. Przyjmijmy, że maluch się uderzył i teraz mu smutno - maltretowanie to duże słowo. Pamiętam jak moja Agata paradowała z limem pod okiem, które nabiła sobie pod okiem czujnych i troskliwych dziadków.

      Usuń
  2. ciekawe niunie - czekoladka jak z komiksu - podobna do mej czarnulki Julki,
    szkoda, że ten drugi skrzacik nie ujawnił się zbyt śmiało - schowany pod mega
    czapą pieczarką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się je przybliżyć w najbliższej przyszłości:)

      Usuń
  3. Śnieżka wspaniale prezentuje się w okolicznościach przyrody -
    zestaw jesienny dodał jej wdzięku - u mnie jest Grażką i raczej
    woli klimaty domowe ale i w stylu paryskim też się odnalazła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo podobają mi się jej gwiazdki w oczach, jest to jedyna śnieżka od Mattela jaką posiadam:)

      Usuń
  4. pobrudzona dzidzia słodko tuli się do maskotki -
    całkiem jak smutne dziewczątko - aż jej szkoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprzedni właściciel wymyślił wymalować sobie serce na policzku i zrobił to z dużym zapałem mocno wciskając tusz. Niestety plama nie poddaje się łatwo na tym tworzywie no i tusz jest wżarty .

      Usuń
    2. trzymam zatem kciuki - by to serce się odsercowało i już!

      Usuń
  5. Ja jestem ciekawa, jaki epitet poleciał w stronę kota? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No określający pochodzenie i przodków kota do czwartego pokolenia wstecz:D

      Usuń
  6. Najważniejsze, że nie utonęły. Swoją drogą, zastanawiałaś się, co byś zrobiła w takiej sytuacji? Ja chyba w pierwszym odruchu wskoczyłabym za nimi. Mój kot na szczęście spowodował tylko wpadnięcie lalki do otwartego wc, skakać nie musiałam :-) Ale co potrafi zrobić kot, który chce zwrócić na siebie uwagę - wiem doskonale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potem pomyślałam i się wzdrygnęłam , bo to był koniec pomostu i głęboka woda:(

      Usuń
  7. Wszystkie panny śliczne ale to maleństwo pod ogromnym kapeluszem wygląda naprawdę niezwykle uroczo! Mam nadzieję, że plama na policzku zniknie albo choć zmaleje, bo bobas jest naprawdę bardzo fajny i ma słodką buzię. Co do zdjęć plenerowych, są świetne i robiłaś je z wielką odwagą :-), co się bardzo ceni!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję a malucha postaram się jeszcze obfotografowac:)

      Usuń