Po ostatniej aktualizacji komputer mi się zbuntował i troche w tym stanie focha z przytupem trwał.
W końcu udało mi sie do wszystkiego dokopać.
Korzystając z trwającej jeszcze scenerii zimowej udało mi się cyknąć parę zdjęć.
Lalka to Jane z serii Descendants. Wykopałam ją z lumpa i odkupiłam za grosze i zapewne ocaliłam przed zapomnieniem. Pozbawiona była ona rąk , dostała zastępcze i zamieszkała u mnie.
Fajna lalunia. Jak ja ślicznie ubrałaś. A zima to chyba jednak nie odpuści. Wczoraj w nocy znowu napadało. Zrób szybciutko posta o tych cudnych miniaturkach. Jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńJa mam jedną Descendantkę z charity shopu. Cały czas nie mogę się zdecydować, czy ciałko odda głowie Licci, czy posłuży jednak do pewnego projektu. A tę miałam kiedyś, Fajna z niej dziewuszka :)
OdpowiedzUsuńTak z ciekawości, jakie łapki pasują Jane? Ma urocze oczęta, bardzo pogodne. Ma powody do bycia zadowoloną, poczynając od tej wspaniałej spódnicy. <3
OdpowiedzUsuńAle zima! Urocza panna. A ten sklepik po prostu przesłodki!
OdpowiedzUsuńAle z niej ślicznotka! Aż miło popatrzeć!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa mam dwie z tej serii, ale niestety każda trafiła na custom