Nasze SH jak nigdy, szczodrze nas obdarowały.
W poprzednim poście umieściłyśmy zdjęcie prosto z zakupu. Laleczki były niesamowicie brudne, powiedzenie, że lepiły się z brudu to mało powiedziane. Jednak były przy tym niesamowicie tanie, co bardzo nas ucieszyło.
Na początek przedstawiam Betty Teen od Tong - sztuk dwie.
Niestety czasu starczyło nam, żeby je umyć i odświeżyć a natłok zajęć nie pozwolił na obszycie. Dostały na razie pożyczone kiecki. Jednak ambitny plan zakłada szycie na ten weekend:)
Przyznaję, że Betty była na naszej życzeniowej liście. Do tej pory miałyśmy kolonika Betty i podejrzaną głowę z zatartym napisem.
Laleczka ma dwie małe kropeczki pod okiem nadające jej uroku.
Jak to u nich bywa - baranek na głowie, który u innych lalek czasem mnie przeraża, to w przypadku Betty jest jej w tym do twarzy.
Laleczki nie są pozbawione niestety uszkodzeń. Brunetka nie ma w jednym oczku połowy rzęs i uszkodzony jeden staw w nodze, oraz mała dziurkę w drugiej.
Blondynka oprócz baranka na głowie, również uległa kiedyś wypadkowi. Ma wyrwaną dziurę przy stopie.
Poza tym wygląda tak.
Ma niebieski makijaż na oku, który wzbudza mój zachwyt i trochę mniej zachwycające różowe pasemko na włosach.
Betty produkowano w latach 1980/90 i jak doczytałyśmy na dollplanet - była alternatywą dla tych, którzy nie mogli pozwolić sobie na Barbie w tamtych czasach. Sama Betty doczekała się również swoich naśladowców(np. wykorzystała jej twarz Steffi).
Zdjęcia niestety w pieleszach domowych i zaciemnieniu, na które nie mam wpływu (czas zaopatrzyć się w jakiś reflektor) , gdyż pogoda znowu spłatała nam figla.
A to na potwierdzenie słów, że w SH można znaleźć różności i coś dla każdego.
Nawet tata znalazł coś dla siebie, czyli model od Ravella - Spitfire : specjalna edycja, wydany w 70 rocznicę Bitwy o Anglię.