Wstawiam więc jeszcze nie świąteczny post.
Laleczki projektu Dianny Effner spodobały mi się od razu. Cudnie wykonane, pomysłowe z pięknymi akcesoriami. Pięknie malowane twarze.
Niestety poza moim zasięgiem. Ale jak zawsze powtarzam: szczęście sprzyja lalkożercom:))
Stała sobie na półeczce w lumpie i czekała na mnie po prostu:)
Śliczna mała pyza....
Trafił mi się Czerwony Kapturek. Los pozbawił go koszyka, butów i kapturka, ale co tam. Buty dostała inne, kapturek i koszyk też się jakiś znalazł.
Zawsze przed świętami jedziemy z rodzinną nad morze po wędzona rybę - to taka nasza świecka rodzinna tradycja:)
Zabrałam więc ze sobą uroczą panienkę w towarzystwie psa - wilkiem nie dysponuję:) Aura wybitnie nie sprzyjała ani spacerom, ani zdjęciom - mglisto, zimno -niewiele ale coś tam wyszło. Może później bedzie okazja na lepsze foto.
Mgła straszna
Nie domyśliłabym się, że to Czerwony Kapturek. Ładna :)
OdpowiedzUsuńSłodka lalunia. Ty to masz oko, zawsze coś wypatrzysz. :)
OdpowiedzUsuńpiękni! oboje zachwycający!
OdpowiedzUsuńAleż Ci się cudeńko trafiło! Gratuluję pięknej panienki.
OdpowiedzUsuńWesołych i spokojnych świąt! :)
OdpowiedzUsuńJaka ona jest słodziutka! Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuń