I cały miesiąc upłynął migiem.
Niestety z przyczyny niezależnej ode mnie miesiąc był dla mnie wyłaczony
: po prostu dopadł mnie covid a wraz z nim niemoc w każdym wymiarze:(
Dopiero z rodziną skończyliśmy :ja izolację a reszta kwarantannę.
Dopiero powoli się uruchamiam, organizm niestety jest zmieniony. Irytuje mnie to bardzo,że wszystko wraca wolno i nie poznaję własnego ciałą. No, ale byle do przodu.
Jak tylko mogliśmy opuścić te cztery ściany zapragnęliśmy poczuć przestrzeń.
Pojechaliśmy więc nad morze.:)
Zabrałam ze sobą mój wymarzony prezent urodzinowy czyli małego Groota nazywanego pieszczotliwie Badylkiem:) ( teraz jeszcze Baby Yoda i będzie komplet:))
Przybył do mnie prosto z Chin. W zestawie z trzema wyrazami twarzy, dołączanymi gałązkami , ubranku, plecakiem i aparatem.
Zdjęcie z internetu:https://it.aliexpress.com/i/1000007638984.html
Badylek jest bardzo fotogeniczny i nie mogłam oprzeć się wstawienia dużej ilości zdjęć:))
Jakoś do mnie nie przemawiają takie lalki, ale możliwości pozowania naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńAle on fajny! I sesja taka super.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do pełnego zdrowia!
Jaki on słodki!
OdpowiedzUsuńKiedyś oszalałabym na punkcie takiego Badylka, dziś chyba wolę realizm, ale doceniam jego ekologiczny potencjał ;-) Super sesja!
OdpowiedzUsuńprzeuroczy! no i trafił no moją listę chciejstw
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńJaki słodki :) Nie wiem, co się zmieniło, ale wreszcie wpuściło mnie na Twój blog. Od tygodni pojawiało się ostrzeżenie o treściach nie dla dzieci, którego nie mogłam obejść. Oby już nie wróciło.
OdpowiedzUsuńOoo czasem golizna lalkowa się pojawia, ale żeby zaraz blokada:)))
UsuńOjejku, przykro mi, że Cię to paskudztwo dopadło. Dużo zdrowia! Groot jest niezwykle fotogeniczny.
OdpowiedzUsuń