środa, 16 marca 2016

Żyję





Cytując moją ulubioną czarownicę z Pratchetta, czyli Babcię Weatherwax:

"Nie jestem martfa" , tak jak u babci moja świadomość ostatnimi czasy fruwała sobie. W moim przypadku poza lalkowym światem. Powinnam zostawić wiadomość na blogu, wyleciało mi to z głowy.

Oczywiście nie oznacza to porzucenie lalkowego hobby, lalki sobie pomalutku przybywały, rosły na kupce, albo jak stwierdziła to moja córa - znowu coś topisz w wannie?
Niestety stwierdziłam w naszym grajdołku regularne utraty miejscówek lalkowych. Lumpy się zamykają, na targu z pierdołkami coraz biedniej:( Tylko od czasu do czasu coś w łapki wpadnie - poważnie odczuwam posuchę :(

W pracy kolejne wyzwania - zbierają mi sporo czasu a mam wrażenie, że coraz go mniej.
W zdrowiu - cały czas walczę z nosem i zatokami choć laryngolog stwierdził, że nic nie widzi  a mnie się wszyscy pytają czy chora jestem:(
Dowiedziałam się też, że zimą można się odwodnić tak samo jak latem - drętwienie kończyn nie jest przyjemne a płyny nawadniające smakują obrzydliwie:( Nauczyłam się, że na samej kawie człowiek nie uciągnie:)

A teraz po lalkowej przerwie fotograficzny skrót (do rozwinięcia na później mam nadzieję)

Część lalek  wymaga jeszcze pracy : lepienia ubytków i kuracji benzacne ;)


Mój lalkowy duży tancerz Marin Chiclana w końcu doczekał się tancerki w swoim rozmiarze:))



Zaspokoiłam moje lalkowe chciejstwo : długo zwlekałam:))



Wyczaiłam słodką pyzę, którą zobaczyłam na blogu u Królika :))



Trochę klasyki też się znalazło.





Odkryłam, że w tym roku (na koniec) będzie swoja premierę miał nowy Winnetou i spłynęło na mnie natchnienie w związku z kupioną Kirą.




A tak będzie wyglądało nowe wcielenie Apacza ....


Zaczęłam też kupować za grosze ciała i tym sposobem moje łepki Belli otrzymały swoja szansę:)



Nie szleje za Bratzkami, ale jak zobaczyłam to afro...:))



Przybłąkała się też Merida......

Małe zarazki...

I średnie zarazki.....

I ciut większy jeszcze do wyczyszczenia.....



Powiększyła się męska ekipa.



Z czego blondyn z Thunderbird wymaga dużo czasu:(


Z większych rozmiarów rudzielec z Design a Friend i maluch mrużący oczko od Famosy.



Dopiero co ogarnęłam moje Sindy...



A tu dzisiaj trafia mi się kolejny buziak...
I ciekawostka : niby Sindy - głowa ok, ale ciałko wydmuszka : plastik total.
Pierwszy raz coś takiego widzę: składaczek, wersja kioskowa...nie wiem sama.




Bardzo dziękuję za nominację, :))))

18 komentarzy:

  1. Pyzy jak u Królika i mnie się chce :)
    Twoja klasyka ma ładną kraciastą suknię!
    APACZ intryguje bez dwóch zdań!
    bratzka godna uwagi - też łapałabym!
    stylówa Meridy przednia - a Sindy chyba
    czasem miewają i takie ciałka, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz na takie ciałko trafiam to i się zdziwiłam:)

      Usuń
    2. Nie tylko tobie, Inuś... Raz ją widziałam jak byłam bez kasy, ale potem nie mogłam znaleźć kolejnej..

      Usuń
  2. Sindy jeno starsza :) cudna! Tych nigdy dość. Chyba większość dopada praca i brak czasu......... Piękne nabytki.
    U mnie też lumpy wymierają, w sieciówkach jest chłam lokalny, zabawki z chińskich sklepów i tesco.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę?:) To takie pierwsze moje ciałko:)) Oj szkoda mi lumpków w tych co zostały to tylko same pluszaki na tony:((

      Usuń
  3. U nas też w SH totalna pustynia, niestety. Sindy milutkie, gdybyś kiedyś chciała puścić je w świat-daj znać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha to jest ten rodzaj lalki ,o której myśl o rozstaniu napawa mnie niechęcią:)

      Usuń
  4. A to wysyp. I u mnie ostatnio totalna posucha. Trzy kolejne soboty i null. Tylko ciuszki udało mi się złapać. Drugiego sandałka dla Sindy nie znalazłam, mimo, że Dziadkowi kipisz w torbach zrobiłam. Masz szczęście do Sindusiów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leżała na dnie pod jakimś chłamem:) Taki tam wysyp ,kiedys to był wysyp:(

      Usuń
  5. I to ma być posucha, kobieto??? ;-) Mój syn wywołał kiedyś konsternacje, kiedy wraz ze znajomymi wróciliśmy do domu i zawołał z łazienki: "Mama, weź trupy, bo chce umyć ręce" :-) Indianka ma prześliczne maleństwo. Jeśli chcesz - mogę zidentyfikować Kelly i Tommy'ego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posucha, posucha ...kiedyś lump na lumpie i lalki tylko oczy wytrzeszczały z pudeł.
      Oj ja kiedyś na mieście mówiłam o ciałach a mój bratanek opowiadał jak ciocia głowy urywa:))
      Jasne jestem wdzięczna za identyfikację, tylko muszę zdjęcia lepsze porobic:)

      Usuń
  6. Jeżeli tak wygląda posucha to u mnie zaczęło się dawno temu globalne wymieranie a teraz dostało jeszcze turbo doładowanie ;)))))))))))))
    Sindi cuuuuuudo u mnie nadal nie ma ani pół sztuki :( Pyza marzy się i mnie może kiedyś :) Winnetu mmmm super znowu będę płakać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Winnetou ciacho:)
      Posucha , posucha raptem jedna lalka na tydzień;)

      Usuń
  7. Ładna mi posucha... same cuda tu pokazałaś, choć musiałam wrócić do zdjęcia Midge i tej piękności w złotej sukni, bo bardzo by mi było z nimi po drodze :)))
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu market urządził promocję i te moje wychodzone i wypatrzone trafiły do mnie:)

      Usuń
  8. Wow posucha mowisz...? To jak posuchy nie ma to az strach myslec co bys tu pokazala :)

    Sliczne wszystkie lalunie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były czasy, w każdym lumpie jakaś lalka...ach:)

      Usuń
  9. Piękne zdobycze, przyjemnie napaść oczy... U mnie też tylko pluszaki...

    OdpowiedzUsuń