Laleczkę tę wykopałam w poprzednim tygodniu.
Ze sterty pluszaków w lumpeksie wystawały sobie gołe stopy. Gołe stopy czyli duże prawdopodobieństwo, że należą do lalki. Faktycznie ...jak już ją wydobyłam to oczy zaśmiały mi się radośnie.
Otóż moi państwo prawdziwy vintage, śliczna Skipper i to z zarzęsionymi niebieskimi oczkami. Bosa, brudna, ale w ubranku. W domu otrzymała butki.
Nie jestem dobra w identyfikacji, ale wg jednego źródełka to Living Skipper(?) - poprawiać proszę jeśli nie.
Posiada ruchome nadgarstki i ręce zginane w łokciach. Wszystko działa bez zarzutu.
Zachowała nawet swoje loczki.
Moją radość psuje tylko pęknięcie na tyłku.
Na ubranku jedna plamka, ale do wywabienia.
Śliczną ma tę buzię:)
Wyciągnęłam ją na podwórko, na którym zalegały jeszcze resztki po dzisiejszym gradobiciu.
A to zapowiedz jutrzejszej pracy.:)