poniedziałek, 16 listopada 2015

Betka

Jestem zdrowa (nie wiem jak długo, ale jestem;))
Jestem wytańczona, bo byłam na imprezie:)
Gwiazdka przyszła w Listopadzie dzięki przesyłce od mojej cudnej kuzynki:))) a więc jest super.
Wezmę udział w imprezie charytatywnej:)
Jest świetnie:))

A teraz czas na wypatrzoną przeze mnie śliczną Betty od Tong. Pochodzi z tego samego źródła co ruda czarownicująca Stefka od Simby:).
Niby była ona dostępna w czasach mojej młodości, ale o jej istnieniu dowiedziałam się dzięki lalkowej blogostrefie. od razu zauroczył mnie jej nostalgiczny buziak i oczka okolone rzęskami.

Niestety ma uszkodzone jedno kolanko i odbarwienie od podejrzewam złamanego drucika na nóżce.












A to moje trzy Betki :)
Wszystkie trzy mają uszkodzenia na nogach, ale nie szkodzi to ich urokowi:)



Dziękuję Asieńko za śliczne wzorzyste materiały:))

środa, 11 listopada 2015

Zombie

A takie miałam plany...i mnie rozłożyło:(
Sezon na choroby w pełnej krasie, dopadło i mnie. Dopiero dzisiaj wypełzłam z nory, z nosa przestało zaciekać, oczy od puchły, ruchy stały się zborne - przestałam przypominać zombie.
Czas zabrać się za bałagan, który narósł i za stosik lalek.

Jakiś czas temu korzystając z uprzejmości Szarej Sowy i Metki przywędrowała do mnie Mała Syrenka z serii Once Upon a Zombie. Mam mocną zachciewajkę na Śnieżkę, która podoba mi się najbardziej, ale skoro okazyjnie była Syrenka, która na zdjęciach prezentowała się fajnie....

                                                                 Zdjęcie z ebay.

Zostałam właścicielką syrenki. Pechowej syrenki....
No...
Moja syrenka musiała długo stać w pudle: od gumek na rękach zrobiły jej się wcięcia na dłoniach, posiada niedostatki w owłosieniu i luźne płaty skóry przy szyi - choć to zombie to jednak chyba nie tak miało być.


I zgubiłam jej stanik - chyba zjadł go kot...ma minę winowajcy wypisaną na twarzy.


Nieszczęścia chodzą po zombie...

Ma fajny zombiasty kolor skóry, fajne ściegi, które pasują do Igoriny i....totalny brak charakteru.
Im dłużej na nią patrzyłam tym bardziej bezpłciowa mi się wydawała....


No cóż to moja lalka i mogę z nią robić co chcę...


                                                       Jestem zombie miłośniczką głów......




                                                          Lubię literaturę klasyczną....

                                                        Kroczę zombie chodem.....

                                                      A jak mi smutno przytulam misia....












W słoiku znajdują się głowy, kupowane lub podarowane - cierpliwie czekają na ciało.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Słodkie Sindy

W poprzednim tygodniu przebiegałam przez rynek i zastałam starszego pana, który wystawia różnego rodzaju graty:)) Nie spodziewałam się go, gdyż zwykle stoi on w soboty a nie w środku tygodnia. Pomyślałam - a może jakaś vintage...fleurka (moja życzeniowa) czy coś.
Pakował on już swój towar, ale podeszłam i spytałam czy jakiś lalek nie było......i miły pan wyciąga z worka plastikowe dobro.

Przyznaję, mózg mi się wyłączył jak zobaczyłam trzy gołe i ukochane przeze mnie pysiałki Sindy Pedigree :))) z ceną nie do pogardzenia:). Wzięłam hurtem:)

Uczciwie mówię, że te pyszczki mogę mieć na kopy - to już chyba fiksacja...



Są w niezłym stanie.
Dwie mają ugryzione stopy a jedna utlenioną gumę na rączkach.

Wszystkie jednakowo cudne:)))

















A tak prezentuje się moje całe stadko Sindy plus trzy Sindopodobne:)




Razem z tą trójką wyciągnęłam jeszcze fajną super starkę, ale ona innym razem.