Ostatnio zostałam właścicielką kilku fajnych lalkowych drobiazgów i sympatycznych lalkowych twarzy:) i głów. Cały czas mnożą się u mnie małe zarazki - ciągną do siebie jak magnes:)
W urodzinowej paczce otrzymałam prawdziwego księcia (jeszcze raz serdeczne dzięki), który długo czekał na swoją kolej i chyba właściwą pannę:)
Panna w stanie -kobieta po przejściach - znalazła się w ostatnią sobotę, zaraz też skompletowała się cała rodzinka. Zakupiona w wakacje Kelly doczekała się brata:)
Przystojny blondyn to książe Siegfried (po naszemu to Zygfryd) z bajki "Barbie i magiczne baletki".
Dostałam go w oryginalnych ciuchach i wyglądał tak ja na zdjęciach promo czyli tak:
Sztywniak z niego niesamowity - plastik totalny:)
Dodatkowo ma namalowane rajtuzy w kolorze szarego zombie:)
Asieńko kochana, wybacz, ale musiałam go przebrać:)
Ręce i nogi mogą tylko wykonywać wymachy.
Na plus ramiona nadają się do obejmowania pięknych pań:)
I trzymania w ramionach dzieci:)
Kobietę po przejściach wygrzebałam na targu, zwróciłam uwagę na jej śliczna buzię i subtelny uśmiech na twarzy. Lalka niestety pozbawiona została włosów. Została mocno skrócona połowa po jednej stronie głowy a druga świeciła łysiną - zdolny fryzjer był.
Przycięłam resztę włosów i korzystając z pomysłu na flokowanie, zrobiłam jej fryzurę jaką chętnie widziałabym na swojej głowie (niestety mąż nie pozwala i grozi ewakuacją z sypialni a ja nie lubię spać sama:(( ).
Dzieci zostały kupione za symboliczną złotóweczkę.
Dziewczynka ma pogryzioną łapkę, za to piegowatemu chłopczykowi o wdzięcznym imieniu Ryan nic nie dolega.
Niestety cierpię na niedostatek ubrań i butów na takie szkraby:(