piątek, 23 stycznia 2015

Lalka na spacerze

Serdecznie dziękuję za wasze odwiedziny i komentarze:)

Bohaterką dzisiejszego postu jest mój drugi prezent Mikołajowy. Jest to reprodukcja Barbie - Made For Each Other.
Korzystając z miarę stabilnej pogody i resztek śniegu .....
















Lalka spędzała sobie czas w pudełku, ale w końcu stwierdziłam, że trzeba ją trochę rozruszać.
Przyznam, że i ciekawość zwyciężyła - czas rozebrać lalkę:)





O matko co za mikroskopijne guziczki - jak te malutkie dziecięce łapki sobie z nimi radziły?
Bez pęsety ani rusz.


Włosy pełniące również rolę karku ochronnego. Przetrwają chyba wszystko:)


Rozbudowana klatka piersiowa , wąska i skrętna talia, oraz zgrabne ,długie kończyny dolne.



 Pomalowane paznokietki dłoni i stóp.



Podoba mi sie w niej właściwie wszystko - nawet te dość szerokie ramiona i włosy mogące wbijac gwoździe:)


Psiaka, rasy chyba sznaucer,  znalazłam w rupieciach.
Jest świetnie wykonany.Niestety nie posiada żadnej sygnatury, ani magicznego :made in China.
Odziany w zielony kapturek z różowymi dodatkami i kaczuchą zabawką. Na grzbiecie miejsce po "czymś" - idealnie pasuje na parasolkę:)


 Jest to prawdziwa pieskowa dama z delikatnym makijażem oczu:)




Ubranko można z psiaka zdjąć.



Kiedyś posiadał buty - został się tylko jeden.


Jest dużym psem dla lalek wielkości Kelly a średnim dla Barbie.


wtorek, 20 stycznia 2015

Makijaż permanentny

Tak sobie zatytułowałam post sprawdzając parę razy pisownie:)

Pewnie wielu miłośników lalek szperając po lumpach natknęło się na lalki z makijażem z długopisów, pisaków, lakierów do paznokci itp. Jakoś sobie z tym radzimy:słońce, benzacne i masło zwykle dają radę.  Czasem nie uniknie się zmywacza do paznokci.
No dobra....

W poprzednim tygodniu trafiłam w lumpku czarnoskórą porcelankę (mam słabość do "kolorowych lalek"- dość duża, ale nie ciężka i ze smutną minką. Dzień później Sowa dała znać, że do tego samego lumpu dorzucili porcelanki i jest jakaś dziewczynka z minką - czyli takie jak lubię:)
Przy najbliższej okazji poszłam i ku mojej radości porcelanka jeszcze siedziała a jej sygnatura z tyłu głowy bardzo mnie ucieszyła:)

Wszystko byłoby fajnie, ale....

Lalki pochodziły od jednego właściciela, który wydając je zabezpieczył porcelanowe części folią bąbelkową - chwałą mu za to:)


Ubranka uszyte samodzielnie.




Ktoś o lalki dbał:)

Ktoś też miał własną wizję odnośnie wizerunku a konkretniej makijażu lalek.
Byłam jednak pełna nadziei i stwierdziłam - zmyje się i lekko odmaluje ...

Tak sobie wygląda.





Okazał się być nie do zdarcia...
Brwi i rzęsy machnięte chyba markerem, albo jakim innym dziadostwem...
Usta nawet nie wiem czym - nawet rozpuszczalnik nie pomógł:(

Może ktoś pomoże i poda pomysł czym można jeszcze próbować na porcelanie....(w desperacji chciałam papier ścierny, ale trochę się boję).

Bardzo mi jej szkoda, lubię takie minkowe lalki. Tym bardziej, że jest fajnie zrobiona - porządny korpus, fajne włoski.

Lalka jest też sygnowana - posiada na karku napis SYSA . W internecie znalazłam tylko jedną lalkę z ta sygnaturą i domniemanie, że pochodzi z Niemiec.
Na karku ma wydrapane litery i datę - Przypuszczam, ze jest to imię lalki lub właściciela i data przybycia.
Skoro na razie(oby) nie mogę sobie z nią poradzić, to obdarzę ją innym strojem.




Druga lalka pochodzi od twórcy, który od dawna mi się podobał.
Jest to odlew  Dianna Effner.
Ze studia tego pochodzą piękne lalki, które można sobie tutaj pooglądać. Lalki robione w dużej mierze na zamówienie i malowane ręcznie.
http://www.diannaeffner.com/
Moja posiada na głowie napis w porcelanie :by Diana Effner - Jenny II Expressions 1993

Mam wrażenie, że mój nabytek był lalką do samodzielnego montażu.

W internecie znalazłam tylko jedno zdjęcie oryginału. Na zdjęciach widnieją tylko porcelanowe części bez korpusu.
Mój nabytek ma inne nogi(?)





https://www.etsy.com/listing/58920095/porcelain-doll-parts-jenny-ii-by-dianna

No i tak powinna wyglądać.
Wyobraźcie sobie, że poprzedni właściciel zmył cały malunek zostawiając tylko usta - na szczęście.
Dodał też kopułkę na głowie podwyższając czaszkę.



Między szyję a podstawę już ja dodałam kawałek filcu, gdyż strasznie się obie części tarły.
W samym odlewie są pewne niedoskonałości - drobne pęknięcia powstałe przy wypalaniu i zgrubienia.


Tak wygląda korpus.

Lalka na głowie posiadała za małą perukę. Kompletnie mi nie pasowała.


I takie ubranko.


Też mi nie pasowało.

Chciałam wam pokazać zdjęcia po przyniesieniu, ale sprzęt, którym były robione się zbiesił i mój komputer udaje, że go nie widzi.

Jak pisałam, poprzedni właściciel zmył lalce makijaż i po swojemu dorobił swój. Niestety zrobił to tym samym sposobem co u "czarnulki" - markero podobno czymś. Na szczęście, nie aż takim mocnym, ale tak samo niezmywalnym. Jedyne co mi przyszło do głowy, to zamaskować wszystko nowym makijażem . Nie wyszło po mistrzowsku - zupełnie inaczej maluje się na papierze - ale w miarę jestem zadowolona.

Lalka przypomina mi małego chochlika i chciałam, żeby z takim charakterkiem została.


Przede wszystkim uszyłam nową perukę. Jakiś czas temu znalazłam w SH włosów na metry - chyba do uszycia peruki - w końcu się przydały.