środa, 30 lipca 2014

Czarne i białe

Musiałam się dzisiaj odstresować.
Po pracy - zakupy, po zakupach szorowanie lalek...
Jeszcze tylko sześć dni do urlopu...

Lalkę wygrzebałam dzisiaj w stercie ciuchów - po prostu ujęła mnie spojrzeniem i gwiazdkami w oczach.
Drugą przytachałam w poniedziałek razem z reklamówką lalkowych ciuchów - ciemnoskóre panny to moja słabość a ta dodatkowo miała taką zbolałą i poważną minę.





Blondyneczka (pozuje z mokrymi włoskami prosto z łazienki) to panienka od Mattela z lat 80'.
Jest to laleczka Lil Miss. Mattel wypuścił kilka serii tych panienek z efektami specjalnymi. Dodatki do nich odmieniały wygląd lalki. Makijaż albo włosy reagowały na temperaturę lub wodę, inne miały magiczne pędzelki albo różdżki .http://www.dollinfo.com/mlilmiss80.htm Można było malować sukienki itp.

Na twarzyczki mojej panny widać malutkie serduszko i delikatne cienie na oczkach. Niestety jak przeczytałam, makijaż po pewnym czasie psuł się i nie reagował na temperaturę i tak chyba jest z moja lalką.


 Popróbuję jeszcze ze słońcem...

Maluch fantastycznie pozuje i ma wdzięczną mordkę...
















                                                   ( Niestety posiada małe uszkodzenie na paluszku)








Druga panna pochodzi od Max Zapf i w odróżnieniu od poprzedniej, która wykonana jest z gumy i plastiku - posiada wypchany tułów i gumowe kończyny.
Niestety nie udało mi się zidentyfikować panny.











Dzięki reklamówce z ciuszkami z miejsca mogłam odziać panny:)

sobota, 26 lipca 2014

Diana i Tanya

Bardzo dziękuję za miłe komentarze i odwiedziny...
Całuśnie dziękuje w moim imieniu  wygrzebana panienka skarbonka :)

                                                           ( Iwai - Made in Japan)


Ostatni tydzień właściwie odsypiałam dyżury nocne, jeszcze kilka ich przede mną.
Udało mi się pojechać na giełdę, ale niestety giełda słabiutka. Malutko czarodziejskich pudeł ze skarbami. Zaczął się Jarmark Dominikański, może sprzedawcy szykowali się z towarem na tę imprezę.
Na sam jarmark wybieram się w środę, najpierw służbowo z moimi podopiecznymi. Później prywatnie z rodziną.

Tylko raz zalazłam do SH w tym tygodniu i udało mi się wyciągnąć z jednego prawdziwą kupkę nieszczęścia. Kupka ta sprawiła mi ogromną radość, gdyż jest to Diana.

Podejrzewam, że ze względu na stan w jakim się znajdowała, nikt się na nią nie pokusił.

Oto kupka nieszczęścia ....
















Po zdjęciu taśmy izolacyjnej, lalka się rozpadła. Ukazały się szpary , uszkodzenia , wżery brudu i pozostałości po jakimś kleju. Udało mi się oczyścić tyle o ile. Muszę zakupić jakiś łagodny i w miarę przyzwoity rozpuszczalnik, gdyż nie mogę pozbyć się pozostałości po starym klejeniu.
Dodatkowo posiada pogryzioną nogę i niezidentyfikowaną plamę przy nosie.
Jedna noga jest uszkodzona i nie zgina się a ramiona latają jak śmigła.

Najgorsze jednak były włosy. Wychodziły garściami - mole jakieś pożarły czy co...?
Lalka została łysa.
Wymyśliłam sobie dla niej włosy z pasemkami. Złamałam jedną cerówkę i wbiłam igłę w palec pracując nad głową. W kulminacyjnym momencie zabrakło mi włosków - dopiero w poniedziałek mogę dokupić nowe.

Na razie lalka wygląda sobie tak....



                                                             Jeszcze nie uczesana i z częściową łysiną....














Jak już będzie miała wszystkie włosy to pokażę ją już uczesaną.

Jak już mówimy o włosach - oto panna z Włoch - Tanya od Ceppiratti.
Włosy poddane działaniom płynów i wrzątku dały się rozczesać, ale pozostały nadal sztywne i przypominające stóg siana.