niedziela, 25 maja 2014

Włos to włos....

O lalkowych włosach u lalek z odzysku można czasem referat napisać.
Obciachane, skołtunione, poszarzałe, itd. lista jest bardzo długa. Dzięki odkryciom lalkowych pasjonatów można sobie z takimi włosowymi problemami poradzić:)
Korzystając z chwili wolnego udałam się na wyprawę w miasto bez zbytnich nadziei, gdyż koniec tygodnia  a tu dopadło mnie włosowe szaleństwo:)

Zobaczyłam ją w pudle i z miejsca mnie zaczarowała:), choć była w stanie godnym pożałowania:(
Lalka jest a właściwie była posiadaczką najdłuższych włosów na świecie, takich co i za linę wspinaczkową na wieżę służyły. Właścicielka włosów użytkowych to oczywiście Roszpunka z bajki Zaplątani.


Niestety z jej chluby na głowie zostały poprzycinane na różną długość kosmyki, co nadaje lalce charakteru urwisa z niepokorną fryzurą :)



Lalka pochodzi od Disney Store i zalicza się do kategorii olbrzymka wśród kruszynek:)


Na boczku posiada przełącznik - zapewne coś śpiewała, albo mówiła.




Poucinane włoski to pikuś przy kikutkach rąk - oto co lalce dolega najbardziej.
Myślę, że dopadła ją jakaś psina i potraktowała jak gryzaczek. Ślady kiełków ma też na goleniach.
Pomimo uszkodzeń  nie mogłam oprzeć się jej optymistycznemu buziakowi .













Pozostając w temacie włosów .
Tego samego dnia oblazłam wszystkie ulubione SH i w jednym dopadłam mała perukę dla lalki. Jako że włosów nigdy dość poszłam z nią do kasy. A pani do mnie mówi, że obok regału leży sobie cała reklamóweczka podobnych włosków aaaaaaa westchnęłam sobie.

Włoski różnego rodzaju, mocowane na rzep i gumkę, wśród nich jedna samoróbka.
Moja Triss ma używanie, oto kilka nowych włosków:)










Przysposobiłam tez lalkę z uroczym barankiem na głowie, ale o niej następnym razem:)

piątek, 23 maja 2014

Lalka w Warszawie

Bardzo dziękuję za życzenia miłej podróży :)

W stolicy spędziliśmy cztery dni i były to bardzo napięte dni...
Sama podróż tam zabrała nam sześć godzin a po wyjściu z autokaru natychmiast rzuciliśmy się zwiedzać.
Warszawę przeszliśmy a właściwie przebiegliśmy w tempie prędkości światła. Pierwszego dnia ja człowiek przyzwyczajony do łażenia nogi czułam w moich szanownych czterech literach:)

Tak jak myślałam czasu na wyciąganie lalki i pstrykanie było niedużo, ale co nieco udało się zrobić.
Pokrótce tylko przedstawiam wędrówkę, gdyż wyszedłby niezły spam zdjęciowy:)

                                                     Wyjątki ze zwiedzania

                                                            Już w stolicy.....

                                               (w tle malutki Pałac Kultury i Nauki)



                                             Zwiedziliśmy Centrum Nauki Kopernik



Zdjęcia tylko z zewnątrz po wyjściu - w środku niesamowity hałas i tłumy, i tabuny ludzi.



Na Starym Mieście i dookoła niego udało nam się zobaczyć ....




Byliśmy także pod i na tarasie widokowym Pałacu Kultury i Nauki







Z wysokości XXX piętra zobaczyliśmy Stadion Narodowy



Bardzo podobało nam się w Wilanowie







Chwilę podumaliśmy na starych Powązkach










Pobyliśmy chwilę w Żelazowej Woli gdzie urodził się Chopin










niedziela, 18 maja 2014

Pakowanie

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Wybaczcie, że nie odpisuję na wszystkie - to braki w czasie, ale czytam je zawsze od deski do deski:)

Dzisiaj nowej lalki nie będzie, za to będzie pakowanie.
Jutro wybieram się do Warszawy na wycieczkę, razem z moimi podopiecznymi. Oczywiście zabieram ze sobą lalkę, mam nadzieję, że uda mi się ja uwiecznić choć na kilku zdjęciach:) Chociaż w planie wycieczki nie ma podpunktu - czas wolny:), to mam nadzieję na złapanie chwili wytchnienia od zwiedzania:)

Moi podopieczni przyzwyczajeni, że wyciągam z torby lalkę sami dopytywali czy zabieram lalkę ze sobą:)
Jakże mogłabym zawieść ich oczekiwania:) 

Moja Triss zaczęła się pakować i miała z tym taki sam kłopot jak ja....



                          Tyle rzeczy i jak tu wszystko zmieścić w jednej małej walizce.....


                                    Gdzie miejsce na ulubiony jasiek....


                               Kochana lalka też musi się zmieścić....



                                Usiądę na walizce może się zamknie.....



                      Zapomniałabym o włochatej małpce, bez której nie zasnę....




                                     I aparat też gdzieś się musi zmieścić....


                                  A stylowy telefon?




                       No i na czymś herbatkę trzeba zrobić a najlepsza z samowarku .

                             
                                Zapomniałabym o kocyku w zeberkę....


                                 Czas chyba pomyśleć o większej torbie....


I tak to mniej więcej wyglądało, ale w końcu udało się nam zapakować.
Do zobaczenia za cztery dni:)